Czyli wielka klapa.
Najważniejsza rzecz w każdym domu. Pożądana, upragniona, dająca wiele przyjemności i ogromną ulgę.
Kiedyś była to dziura w ziemi, później ktoś nad tą dziurą zbudował mały domek. Ktoś inny w drzwiach tego małego domku wyciął serduszko. Później ktoś inny uwiecznił to serduszko w filmie Kogel-Mogel.
Chyba trochę się rozpędziłem.
Patrząc na te krągłości, wypukłości i delikatnie muskane ręką projektanta kształty nie można się oprzeć wrażeniu, że to dzieło sztuki.
Moment w którym nasze nagie ciała łączą się w intymnym kontakcie z chłodną powierzchnią tronu, jest z jednej strony mało przyjemny a z drugiej jest to moment, o którym marzy każdy, kto najadł się za dużo śliwek.
Sedes, kibel, WC-et, muszla klozetowa, to tylko niektóre z określeń najbardziej potrzebnego i zazwyczaj montowanego w pierwszej kolejności sprzętu w naszym domu.
Aby schować przed światłem dziennym zawartość wnętrza tronu, ktoś kiedyś wymyślił, żeby do sedesu przykręcić deskę sedesową. Wynalazek ten choć prosty, utworzył nowe miejsca pracy, wygenerował nowe zyski do budżetu i górę zużytych desek klozetowych na wysypisku śmieci.
Ale do licha, kto wymyślił deskę, która wolno opada i wolno się zamyka? Po co to, czemu to służy?
Fakt, może i fajnie i bajerancko to wygląda ale na tym koniec. Żadnej funkcjonalności, żadnego pożytku z tego nie ma, a człowiek tylko nabywa złe nawyki.
Bardzo prosty przykład.
Załatwiamy co trzeba i próbujemy zamknąć kibel. Spuszczamy deskę i wciskamy przycisk spłuczki. Deska sobie wolno opada, a woda która spływa rozbryzguje się wokół WC. Czekać aż deska opadnie i dopiero spuszczać wodę? To chyba jedyne wyjście, ale strata czasu.
Kolejny przykład. Jeśli w domu masz mercedesa wśród desek klozetowych, czyli wolno opadający bajer, to zapewne przywykłeś do tego, że lekko pociągasz deskę a ona sama po woli opada. Załatwiając swoje potrzeby poza domem, na pewno napotkamy deskę, która nie ma mechanizmu wolnego opadania. Wtedy na mur beton trzaśniemy deską o kibel. Obyśmy tylko nie rozwalili nią kibelka, w którym przed chwilą załatwiliśmy swoje potrzeby.
To trzaskanie deską widać najlepiej na przykładzie dzieci. Jak przywykną do domowej, wolno opadającej deski, będą trzaskać normalnymi dechami. A hałas i rumor jakiego podczas wolnego opadania zwykłej deski narobimy doprowadza do niezręcznych sytuacji, kiedy osoba, u której jesteśmy w gościach pyta, co te nasze dzieci tak chlastają tą deską.
Po jaką cholerę ktoś wymyślił bajer, który nic nie wnosi do życia, nie ma żadnego praktycznego zastosowania i sprawia, że nabywamy złych nawyków i trzaskamy deskami w innych niż domowy, kiblach? I dlaczego kupując sedes, najczęściej mamy do wyboru właśnie wolno opadające deski?
Ja tego nie wiem, ale obiecuję, że już więcej tego ekskluzywnego towaru kibelkowego nie kupię. Wszystko co proste i sprawdzone, jest dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz