Kwiecień plecień bo przeplata, trochę zimy, trochę lata. ... To przysłowie pasuje jak ulał to tegorocznego kwietnia. Mieliśmy dni i zimowe i ciepłe jak w lato. W dniu, kiedy publikuję ten post, nadeszło ochłodzenie. Temperatura spada bardzo szybko i w nocy ma zatrzymać się w okolicy zera. Gdzie nie gdzie padał dzisiaj śnieg. Gdzie indziej przeszły gwałtowne burze powodując podtopienia budynków. A w kalendarzu mamy 28 kwietnia 2015 roku. Przed nami długi majowy weekend. A za oknem pogoda jak w październiku. Tradycyjnie już, jak to przed majówką.
Ale nie o pogodzie chciałem dzisiaj napisać. Mamy koniec kwietnia i czas zamknąć i podsumować sezon grzewczy 2014/2015. Myślałem, że już nie będę musiał palić w kominku a tu proszę. Siedzę właśnie przed kominkiem, w którym się pali. Ciepło płynie od szyby kominka i ogrzewa moje zmarznięte nogi. Mam nadzieję, że to już ostatni raz tej zimy.
W tym wpisie chciałem wam pokazać ile kosztowało mnie ogrzewanie domu w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy. Kominek pracował od października do kwietnia, czyli pełne 7 miesięcy. Ogrzewał nasze 130 m2 domu.
W tym sezonie postanowiłem, że nie będę oszczędzał. Grzałem kiedy trzeba i ile trzeba. Niejednokrotnie nawet zbyt mocno. Raz nawet zdarzyło mi się wyciągnąć temperaturę wody w buforze do 90 stopni Celsjusza. Paliłem zarówno drewnem w połączeniu z brykietem jak również samym brykietem. Jakoś drewno w kominku to klimat i specyficzny nastrój w domu. Brykiet też jest super, długo się pali i dużo ciepła generuje. Ale jak możecie przeczytać na stronach mojego bloga, nie każdy brykiet jest godny uwagi. Trzeba uważać co się kupuje, bo można nabyć coś, co się w ogóle nie pali. No i brykietem trzeba umieć palić. Według mnie najlepszy sposób to "kominkowy przekładaniec". Ładujemy kominek raz i mamy spokój na kilkanaście godzin. Mi taki sposób palenia w kominku bardzo odpowiada.