Co wspólnego jest w robieniu zakupów i paleniu w kominku? Dlaczego podczas wkładania mleka, wody, masła i sera do koszyka trzeba myśleć o ognisku w salonie? Czy połączenie wyprawy na zakupy z ogrzewaniem mieszkania może mieć pozytywny wymiar ekologiczny? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz w tym wpisie.
Nie lubię robić zakupów.
Tak, przyznaję bez bicia. Nie lubię krążyć po sklepie, w tłumie innych klientów, którzy przeciskają się, rozpychają i wjeżdżają we mnie wózkiem. Dla mnie zakupy to strata czasu. Ale niestety czasem muszę pojechać do sklepu i kupić co nieco do jedzenia. O ile produkty z listy zakupów szybko wpakuję do koszyka, o tyle czas stracony przy kasie denerwuje mnie i to bardzo. Stoję w kolejce, która przesuwa się w żółwim tempie, wykładam wszystko na taśmę, wkładam z powrotem do koszyka i pakuję do reklamówek. Potem wszystko do samochodu i do domu. W kuchni zakupy trafiają do szafy albo lodówki a podarte zazwyczaj reklamówki do kosza. Stamtąd albo do zakładu przetwarzania odpadów, albo co gorsze, na wysypisko śmieci. To ani praktyczne ani ekologiczne. Kiedyś tak robiłem, teraz jest inaczej.
W sklepie jak nie muszę to nie korzystam z reklamówek. Po pierwsze zazwyczaj są one płatne. Niby to "tylko" 7 czy 10 groszy, ale kiedy przemnożymy to razy 30 dni w miesiącu, to mamy już kilka wyrzuconych w błoto złotówek. Po drugie, podobną kwotę kosztuje ponowne przetworzenie takiego foliowego worka na nowy.
Jeśli tylko mogę, to zakupy pakuję w kartony, które udostępnia sklep albo które leżą na półkach. Bardzo często jest tak, że wszystkie produkty z kartonu są już przez klientów wykupione a obsługa sklepu takiego pudełka nie zdążyła jeszcze zwinąć. Wtedy wkładam taki karton do koszyka i po przejściu produktów przez kasę pakuję je w to pudełko. Zazwyczaj są to kartony po mleku. Po pierwsze, najłatwiej upolować takie puste pudełko, po drugie, opakowania po mleku nie mają jakichś super błyszczących nadruków, a po trzecie, mają regularny kształt i bardzo dobrze nadają się do ułożenia ich w bagażniku i do dalszego wykorzystania.
Pakując zakupy w pudełko nie muszę płacić za reklamówki, mam wygodnie i praktycznie zapakowane zakupy i mniej plastiku trafia na śmietnik. A ja dzięki temu mam w co pakować brykiet do kominka.
Drugie życie kartonowego opakowania.
Na blogu znajdziesz wpis, w którym pisałem już, że opakowania foliowe, w które zazwyczaj pakowany jest brykiet wkurzają mnie i to bardzo. W ciągu całego sezonu grzewczego foliowych opakowań po paliwie kominkowym uzbiera się całkiem dużo. To dwa albo nawet trzy 120-to litrowe worki na odpady segregowane. Z tym nic niestety nie zrobię. Ale dzięki temu, że ze sklepu wyjeżdżam z zakupami w kartonowych pudełkach, oszczędzam sobie sprzątania salonu po dokładaniu brykietu do kominka.
Kiedyś niosłem całą zgrzewkę brykietu do salonu, pakowałem brykiet do kominka a foliowy worek wynosiłem z powrotem, rozsypując po drodze trociny.
Teraz w garażu, gdzie magazynuję brykiet, pakuję go do kartonu i w takim bezpiecznym i szczelnym opakowaniu pakuję opał do kominka. I nic już wynosić nie muszę z powrotem.
Wspominałem już wcześniej, że zazwyczaj w sklepie poluję na puste kartony po mleku. Wynika to z tego, że metodą prób i błędów stwierdziłem, że są one idealnie dobrane rozmiarem do kostek brykietu drzewnego RUF. Do kartonu po mlekach wchodzi cała paczka brykietu. W cieplejsze zimowe dni wystarcza jeden pełny karton wpakować do kominka. Przy temperaturach poniżej minus 10 stopni potrzebuję dwóch kartonów "mlecznego brykietu", żeby ogrzać dom.
| Brykiet w kartonie po mleku |
| Brykiet w kartonie po mleku |
Najpierw pakuję brykiet do kartonu po mleku. Staram się wybierać kartony szare lub z jak najmniejszą ilością nadruków. Podczas spalania z farby drukarskiej wydzielają się szkodliwe związki chemiczne. Jest ich niewiele, ale zawsze. Im bardziej błyszczące opakowanie, tym bardziej szkodliwe jest jego spalanie.
Kolejny krok to zapakowanie załadowanego pudełka do kominka.
| Brykiet w kartonie zapakowany do kominka |
| Brykiet w kartonie zapakowany do kominka |
Później dokładam do kominka jeden lub dwa kawałki drewna. Na pudełko z brykietem układam kilka kawałków suchego drewna rozpałkowego i kostkę podpałki do grilla. Przy okazji, odradzam wszystkim rozpałkę w postaci białych kostek. To parafinowa rozpałka, która podczas spalania się mocno kopci, brudzi kominek i szybę. Teraz jak widzę, jakie to świństwo, to wiem, że już nigdy nie kupię jej do rozpalania grilla. Nie mam zamiaru jeść kiełbasy z parafiną. Co prawda szybko i łatwo się zapala, ale później jest już tylko gorzej.
| Kominek na chwilę przed rozpaleniem. |
| Kominek na chwilę przed rozpaleniem. |
Chwilę później w kominku pięknie się paliło. Spalanie paliwa kominkowego "od góry" to jeden z bardziej ekonomicznych i oszczędnych sposobów ogrzewania domu. Paliwo kominkowe spala się wolniej, spokojniej i wydziela dużo ciepła w długim okresie czasu. Kiedy palimy "tradycyjnie", od dołu, to początkowo mamy dużą ilość ciepła w krótkim okresie czasu ale później ogień w palenisku szybko wygasa.
| Palenie w kominku "od góry". |
| Palenie w kominku "od góry". |
| Palenie w kominku "od góry". |
| Palenie w kominku "od góry". |
| Palenie w kominku "od góry". |
| Palenie w kominku "od góry". |
Dzięki temu, że brykiet był w pudełku, nie nabrudziłem w domu, kiedy niosłem go do kominka. Spalanie "od góry" sprawiło, że kostki paliły się powoli, a stos brykietu długo "trzymał pion". Karton, w który zapakowałem brykiet spalił się, a w kominku został tylko drobny popiół.
Podsumowanie.
Pakowanie brykietu do kartonów przed włożeniem do kominka ma kilka zalet. Po pierwsze, już w sklepie nie korzystam z plastikowych reklamówek tylko pakuję zakupy w kartony. Oszczędzam pieniądze i środowisko. Później w te same kartony pakuję brykiet i układam go w kominku. Dzięki temu nie brudzę w domu i nie muszę sprzątać drogi między składem opału a kominkiem. W kominku szybciej i łatwiej jest mi rozpalić a brykiet spala się "od góry" czyli wolno, spokojnie, ekonomicznie.
Sklep nie musi utylizować makulatury a ja mam darmową rozpałkę do kominka. Czyli same plusy. Polecam każdemu.

Bardzo ciekawy sposób na palenie w kominku. I w dodatku ekologiczny. ;)
OdpowiedzUsuń