Jedni z Was palą w kominku okazjonalnie, czasami, dla klimatu. Inni, podobnie jak ja, ogrzewają cały dom kominkiem. O tym, że jest to wydajne i według mnie prawie idealne źródło ciepła w domu, już pisałem. Dzisiaj chcę wam pokazać, jak ja rozpalam w kominku kiedy mam w nim jeszcze gorące kawałki drewna lub brykietów. Zazwyczaj są one schowane w popiele. Z resztą, o tym, że nie warto codziennie wybierać popiołu z kominka też już pisałem. Popiół w naturalny sposób spowalnia proces spalania, bo ogranicza dopływ powietrza do palących się kawałków drewna. Dzięki temu mamy dłużej ciepły kominek i żarzące się węgielki.
Ja palę w kominku praktycznie cały czas. Jest to najbardziej ekonomiczne i pozwala na utrzymanie w domu w miarę stałej temperatury. W spełnieniu tego drugiego pomaga mi bufor, w którym dodatkowo magazynuję nadmiar ciepła, wyprodukowany przez kominek. Ciągłe palenie w kominku nie pozwala na jego wychłodzenie i dzięki temu nie marnuję energii na jego ponowne rozgrzanie. Temperatura wody w instalacji C.O. nie obniża się za bardzo, dzięki czemu nie trzeba jej na nowo rozgrzewać. Ściany i stropy w domu nie wyziębiają się i komfort termiczny w domu zostaje zachowany. Grzejąc cały czas spalamy mniej, bo cała wyprodukowana energia służy tylko do dogrzewania domu i uzupełniania ilości ciepła o to, które wypłynęło z domu przez wentylację, ściany, strop i stolarkę okienną i drzwiową.
Ciągłe palenie w kominku ma jednak jedną wadę. Co jakiś czas trzeba uzupełniać paliwo w palenisku. Jeśli czytasz mojego bloga to wiesz, że ja staram się ładować kominek raz i mieć spokój na co najmniej kilkanaście godzin. Jednak rano w dniu następny w kominku jest już ciemno. Ale jest on ciepły. Gdybym rano do niego nie dołożył, to po kolejnych 10-ciu godzinach, po powrocie z pracy kominek i dom byłyby już wychłodzone i musiałbym rozgrzewać wszystko na nowo.
W sezonie grzewczym, rano lepiej jest wstać nieco wcześniej i dorzucić co nieco do kominka tak, żeby trzymał ciepło przez kilka kolejnych godzin.
W tym wpisie i na nagranym filmie pokażę wam jak zrobić to łatwo i bez problemów i nie zadymić przy tym salonu. Rozpalenie w kominku zajmuje mi kilka minut, a robię to tak:
- Sprawdzam ręką czy kominek jest jeszcze ciepły. W tym celu zbliżam (nie dotykam szyby) dłoń do szyby kominka i wyczuwam czy jest ona gorąca czy tylko ciepła. Jeśli jest gorąca, nie myję jej rano. Kiedy jest ciepła, ale mogę ją dotknąć dłonią i się nie poparzyć, to najpierw myję szybę. Nie musiałbym tego robić codziennie, ale lubię patrzyć na płonący ogień w kominku i staram się myć szybę często, nawet wtedy, kiedy jest tylko lekko odymiona.
- Przygotowuję wszystko, co jest mi potrzebne do mycia szyby kominka. Proces mycia szyby opisałem we wpisie Poszukiwanie klimatu. Kiedy już mam wszystko pod ręką, otwieram kominek i myję szybę. Nie ruszam wtedy paleniska. Mycie staram się wykonać w miarę szybko i sprawnie.
- Po umyciu szyby przygotowuję cały opał jaki chcę załadować do kominka i gromadzę go przy kominku. Jest to zazwyczaj kilka kostek brykietu, kilka kawałków drobnego drewna rozpałkowego i kawałki gazet lub szarego kartonu.
- Teraz rozpoczyna się najważniejszy etap prac. Drewienkiem lub pogrzebaczem przegarniam popiół i skupiam wszystkie żarzące się kawałki na środku paleniska.
- W kolejnym kroku staram się jak najszybciej "obłożyć" ten żarzący się stos brykietem lub drewnem, które wcześniej przygotowałem. Ponieważ gorące kawałki pod wpływem świeżego powietrza zaczynają się coraz intensywniej żarzyć i tlić, a przy tym dymić, to kominek musimy załadować w miarę szybko, żeby nie zadymić salonu.
- Później na brykiet układam drobne drewno rozpałkowe. Staram się, żeby nie miało ono na razie kontaktu z żarem, bo zaraz zacznie się tlić, mocno dymiąc.
- Na sam koniec kładę na żar kawałki gazet lub kartonów, na to wszystko wrzucam kilka drobnych kawałków drewna i przymykam drzwiczki kominka, zostawiając niewielką szczelinę, żeby szybciej rozpalić ogień.
- Zazwyczaj po chwili w kominku mam radośnie płonący ogień. Ja przygotowuję się do wyjścia do pracy, a kominek rozpala się na nowo. Przed wyjściem zamykam drzwiczki kominka, przymykam dopływ powietrza do kominka do połowy, sprawdzam jeszcze raz czy na pewno zamknąłem drzwiczki kominka i wychodzę z domu.
- Po powrocie z pracy mam w domu ciepło, w kominku gorący żar i mogę dorzucić kolejną porcje paliwa kominkowego i kontynuować palenie.
Moje rozpalanie w kominku możecie zobaczyć na dołączonym filmie. Nie ma na nim myci szyby kominka, ale to najmniej istotna część całego procesu. Z góry przepraszam za jakość, ale nie dysponuję kamerą i film nagrałem telefonem komórkowym.
Gdybym pomieszał kolejność czynności, miałbym w domu sporo dymu. Jeśli najpierw położysz na żar papier i drobne drewno a później zaczniesz dokładać brykiet i grubsze kawałki drewna, to możesz nie zdążyć ich załadować do kominka, bo ogień szybko się rozpali. Jeśli żar nie jest zbyt gorący, to na pewno papier zacznie się tlić i dymić i będziesz miał sporo dymu w salonie. Dlatego też, rozpałka lub papier czy drobne drewno powinny mieć kontakt z żarem na sam koniec ładowania paliwa kominkowego do kominka. Podobnie, przed myciem szyby nie warto grzebać w popiele. Może się bowiem okazać, że zanim umyjemy szybę, w domu będziemy mieli już sporo dymu z żarzących się i wyciągniętych z popiołu gorących ogryzków.
Mam nadzieję, że pomogłem wam w sprawnym i mało inwazyjnym rozpalaniu w kominku z wykorzystaniem gorącego żaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz