Brykiet to generalnie super paliwo kominkowe. Czyste, wysokoenergetyczne, wygodne w codziennej eksploatacji. Ja palę nim w kominku i zapewne będzie tak przez kolejne sezony grzewcze. Jest jednak jedna rzecz, która w brykiecie wkurza mnie i to bardzo. Codziennie walczę a tą wadą, ale niestety końca tej walki nie widać. Producenci brykietu nie myślą o ekologii. Liczą koszty i idą na łatwiznę. A wyeliminowanie tej jednej wady pozwoliło by nie tylko być bardziej EKO, ale przy dobrym marketingu obniżyć cenę brykietu.
Jeśli zapoznałeś się z tymi informacjami, wiesz już, jak załadować kominek i mieć spokój co najmniej na kilka godzin. Jeśli jeszcze nie czytałeś tych wpisów, zachęcam. Ja palę tym sposobem na co dzień i bardzo sobie chwalę ogrzewanie domu kominkiem. W tej całej kominkowej sielance jest jednak jedno małe ale. Wielka, mała rzecz, która bardzo mnie irytuje i które najchętniej bym zmienił.
Mój kominek stoi w salonie. Codziennie muszę go załadować. Żeby to zrobić, muszę do salonu wnieść paczkę brykietu i ułożyć go w kominku. Brykiet niestety pakowany jest w folię. Po jej rozdarciu możemy dostać się do zawartości opakowania. Ale po wyładowaniu całego brykietu mamy w ręce puste, foliowe opakowanie w którym jest co nieco trocin. O ile trociny możemy wsypać do kominka o tyle folię musimy wyrzucić do pojemnika na plastik.
I właśnie to opakowanie, foliowy worek, który nie jest ani ekologiczny, ani praktyczny jest tym, co w brykiecie działa na mnie jak płachta na byka. Po tygodniu palenia w kominku mam co najmniej sześć pustych plastikowych worków. A to w pojemniku czy jak u mnie w worku na plastik już całkiem sporo. W miesiącu mam już około 30 foliowych opakowań, które zapełniają w znacznym stopniu żółty worek.
Puste opakowania po brykiecie. |
Gdyby któryś producent brykietu podjął wyzwanie i zrezygnował z foliowych opakowań na rzecz innych, ekologicznych, dających się spalić sposobów pakowania brykietu, to miałby we mnie stałego klienta. Moja propozycja to opakowania kartonowe. Można by pakować kostki brykietu po 3 lub 6 sztuk w jednym kartonie. Wtedy po pierwsze mamy ekologiczne pakowanie, które się spali i nie będzie zapychać worków na śmieci, a po drugie, łatwiej będzie nam dokładać do kominka. Podkładanie do przygasającego kominka po jednej kostce na pewno sprawi, że łatwiej się nam poparzyć, więcej dymu wpuścimy do salonu i prawie na pewno nakruszymy wokół kominka trocinami. Mając do dyspozycji zapakowane w karton trzy kostki brykietu możemy nieco uchylić drzwiczki, włożyć karton, z którego nie nakruszymy i nie zadymić salonu.
Trzy kostki w pudełku |
Sześć kostek brykietu w pudełku |
Dla sprawdzenia sam zapakowałem brykiet w karton i eksperymentowałem. I rzeczywiście, nie na kruszyłem trocinami wokół kominka, ogień szybciej się rozpalał a samo dokładanie do ognia było znacznie łatwiejsze.
Brykiety w kartonowym opakowaniu |
Zastanawiam się, dlaczego żaden producent nie pakuje brykietu w kartony? Na myśl przyszły mi dwa powody. Po pierwsze koszty, ponieważ opakowania kartonowe mogą być droższe od foliowych. Ale w przypadku opakowań liczonych w tysiącach sztuk podejrzewam, że nie będzie to aż taka duża różnica. Drugi powód to woda. Podejrzewam, że brykiet pakowany jest w folię, żeby zabezpieczyć go przez deszczem, śniegiem, wilgocią. Ale tutaj znów jest nieścisłość, bo wiele opakowań foliowych nie jest szczelnych. Są w nich miejsca, przez które brykiet może swobodnie nasiąkać wodą. A dodatkowo palety są zabezpieczane folią stretch, więc nawet opakowania kartonowe powinny być odpowiednio zabezpieczone przed wodą. Przynajmniej w przypadku dostaw cało paletowych.
Jeśli nawet producenci mają w dupie ekologię, liczą koszty i pakują brykiet tylko w folię, to niech chociaż wprowadzą do swoich ofert możliwość zapakowania brykietu w karton. Wtedy klient mógłby wybrać, czy chce zakupić opał w folii, z którą będzie miał kłopot, czy w kartonach, z którymi kłopotu nie będzie. Poza rozszerzeniem oferty mogą na opakowaniach drukować reklamy, więc przy dobrej umowie mogą mieć opakowania kartonowe za darmo albo nawet na nich zarobić. Wystarczy tylko pomyśleć.
Jeśli tylko pojawi się brykiet pakowany w opakowania kartonowe, będę jednym z pierwszych, którzy go kupią, bo sterta opakowań foliowych działa mi już na nerwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz