Czyli o drugiej książce Tomasza Tomczyka.
Drogi Tomaszu, przeczytałem twoją drugą książkę o blogowaniu która nosi tytuł: "Blog, pisz, kreuj, zarabiaj".
Przeczytałem ją bo w blogosferze jestem nikim a ty jesteś latarnią, która wskazuje wszystkim blogerom lub osobom, które chcą blogerem zostać pewną drogę, która ustrzeże ich przed rozbiciem się o skały. Ty nie jeden raz zapewne wpadłeś na skały, osiadłeś na mieliźnie ale dzięki temu wiesz już, jak płynąć w sieciowym oceanie, aby nie zbłądzić.
Powiem Ci, że liczyłem na więcej. Owszem, jest w tej książce masa wiedzy, która jest bezcenna dla osób próbujących przebić się w blogosferze. Są informacje, których zdobywanie zajmuje wiele czasu i wymaga wielu potknięć, jest zawarta esencja blogowania ale...
No właśnie ja zawsze próbuję znaleźć jakieś ale i znalazłem. Ta książka jest trochę nudna. Przyznam szczerze, że pierwszą twoją pozycję pochłonąłem niemal za jednym zamachem. Kupiłem, otworzyłem, przeczytałem. Z drugą twoją książką męczyłem się trzy dni a właściwie trzy wieczory.
O ile początek jest jeszcze ok, to później jest już gorzej. Kilkadziesiąt stron które zostały przeniesione z pierwszej książki i kilkanaście stron pytań i odpowiedzi, które wydają się być całkiem podobne do siebie. Ciężko się to czyta, szczególnie jedno za drugim. To jak pytania i odpowiedzi do jakiegoś testu, które trzeba wykuć.
Kurcze przecież stać Cię na więcej. Wiem, że mógłbyś ten sam przekaz zawrzeć w jakichś anegdotach, opowiastkach, opisach śmiesznych lub i nie, sytuacji. Ale to jest trochę droga na skróty. Zapchać część książki testami z gotowymi odpowiedziami lub wstawkami z poprzedniej książki. Trzeba było czytelnika odesłać do pierwszej pozycji, przynajmniej mógłby kupić obie Twoje książki.
Fajne jest natomiast pokazanie "stosunków i kontaktów" blogera z jego "pracodawcami" z dwóch stron. Najpierw od strony blogera, a później od strony agencji czyli zleceniodawcy. To trochę obnaża wszystkie triki i haczyki w tychże negocjacjach i to jest bezcenne dla każdego, kto chce na blogu zarabiać.
Na koniec powiem Ci drogi Kominku, że Twoja druga książka jest Twoja i nikt i nic tego nie zmieni. To Twój punkt widzenia. Jednak zabrakło w niej tej lekkości, dzięki której Twoją pierwszą książkę pochłania się do śniadania. Druga pozycja zbliżona jest trochę do podręcznika akademickiego, w którym jest ogrom bezcennej wiedzy, zapisany na szaro-burych kartkach, bez rysunków, zamiast na kolorowych z ciekawymi rysunkami.
Życzę Ci, żebyś napisał jeszcze nie jedną książkę, którą zapewne kupię i przeczytam, bo lepiej jest uczyć się od najlepszych, niż na własnych błędach.
Pozdrawiam serdecznie
M@rek Mika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz