Czyli Słowacki brykiet w Polskim markecie!
Będąc niedawno w Castoramie wpadłem, tradycyjnie już jak przy każdej wizycie w markecie, na dział kominków. Tam natknąłem się na brykiety kominkowe.
Przyglądając się im zobaczyłem brykiet, który wyglądał koszmarnie.
Pokruszone kostki, ciemny kolor brykietu, jednym słowem wygląd mocno zniechęcający do zakupu.
Ale, że postanowiłem przetestować każdy brykiet, jaki w ręce mi wpadnie, kupiłem dwa opakowania. Dla testów. Co ciekawe, pakując brykiet na wózek założyłem z góry, że nie może to być nic dobrego i że na pewno ten brykiet nie jest nic wart.
Cena 10 kg opakowania to 6,96 zł, więc średnio.
Po sprawdzeniu etykiety okazało się, że brykiet produkowany jest na Słowacji.
Paliwo zapakowane w foliowe worki, 12 kostek, koloru ciemniejszego niż wszystkie dotychczasowe brykiety, które przepuszczałem przez swój kominek. Albo to kwestia dodatku kory, albo rodzaju drewna, z którego brykiety są zrobione.
Słowacki brykiet |
W opakowaniu znajduje się etykieta z obszernym opisem zawartości. Mamy nazwę producenta, nazwę zawartości w kilku językach, oraz informacje o samym brykiecie.
Słowacki brykiet drzewny |
Co ciekawe, na odwrocie etykiety mamy informacje o brykiecie, jego zastosowaniu, rozpalaniu i składzie aż w siedmiu językach. Czyli ten brykiet Słowacy eksportują do kilku krajów, głównie Europy. Albo ten brykiet jest tak dobry, albo mamy do czynienia z niskobudżetową, masową produkcją.
Słowacki brykiet kominkowy |
Wśród opisów mamy i ten po naszemu, czyli po Polsku. Przy okazji czytania opisu dowiedziałem się bardzo istotnej rzeczy, której jeszcze nigdzie nie znalazłem. Mianowicie, nie można całego pieca, czy też kominka do pełna zapychać brykietem. Paliwo podczas spalania się, powiększa swoją objętość i w najlepszym wypadku po "napuchnięciu" kostek ogień zostanie zduszony, a w najgorszym przypadku np. może nam pęknąć szyba w kominku.
Na frontowej części etykiety mamy krótką, obrazkową instrukcję obsługi, Jak rozpalić brykiet, czego unikać podczas przechowywania brykietu oraz uwaga na temat załadunku pieca brykietem. Proste, funkcjonalne i pomysłowe.
Kostki które były w opakowaniu były pokruszone, popękane i wyglądały niezbyt dobrze.
Słowacki brykiet drzewny nie wygląda najlepiej. |
Kostki brykietu wyglądają kiepsko |
Podobno nie wolno oceniać niczego po wyglądzie tylko po czynach lub efektach. Dlatego też zapakowałem całe opakowanie brykietów do kominka i czekałem na chłodniejszy dzień, żeby przetestować paliwo słowackiego pochodzenia.
Słowacki brykiet w polskim kominku |
Jak widać na dołączonych zdjęciach, z opakowania wysypałem sporo trocin. Pewnie to efekt kruszenia się kostek w transporcie.
Sporo trocin, czyli kiepska jakość. |
Nawet przy lekko rozszczelnionych drzwiczkach kominka brykiet dość opornie się rozpalał. Kostki nie bardzo chciały się palić. Dodatkowo wydzielało się dość dużo dymu lub pary wodnej. Wcześniej podczas rozpalania brykietem takiej sytuacji nie miałem.
Słowacki brykiet w kominku |
Nawet jak drewno już dość dobrze się rozpaliło, do kostki brykietu w dalszym ciągu bardziej się żarzyły i dymiły niż płonęły.
Słowacki brykiet w kominku |
Dopiero po kilkudziesięciu minutach od podłożenia ognia brykiet zaczął się palić tak jak powinien.
Słowacki brykiet w kominku |
Dużo żaru, trochę ognia, bardzo dużo ciepła, wolne spalanie, czyli tak jak powinno być.
Słowacki brykiet w kominku |
Słowacki brykiet w kominku |
Słowacki brykiet po około godzinie od rozpalenia się w kominku.
Sytuacja w kominku po dwóch godzinach od rozpalenia. Dużo żaru, dużo ciepła, czysta szyba.
Słowacki brykiet w kominku |
Słowacki brykiet w kominku |
Po trzech godzinach od startu w kominku w dalszym ciągu się paliło. Ciepło, dużo przyjemnego, czerwonego żaru, trochę ognia.
Podejrzewam, że jeszcze przez przynajmniej pół godziny w kominku dość mocno paliłoby się. Ponieważ kładłem się spać, po trzech godzinach dołożyłem jeszcze trzy kostki brykietu na noc i prawie całkowicie przymknąłem dopływ powietrza,
Podsumowując, Słowacki brykiet w Polskim markecie to produkt wyglądający mało zachęcająco do zakupu. Paczki pełne trocin, kostki pokruszone, popękane. Brykiet dość trudno się rozpala i generuje sporo dymu podczas rozpalania. Ale jak już się rozpali, to kostki ładnie się żarzą, dość długo się palą, dają dużo przyjemnego ciepła. Podczas rozpalania i całego procesu palenia się paliwa kostki zachowują swoje kształty i nie rozpadają się, co wydłuża czas palenia. Cała paczka brykietu wraz z rozpalaniem wystarczy co najmniej na 3 do 3,5 godziny palenia, ale później, jak już wszystko się rozgrzeje, zapotrzebowanie na brykiet zmniejsza się. Ja o 23:00 dołożyłem do kominka jeszcze 3 kostki brykietu, a jak wstałem, około 8 rano, to w kominku był jeszcze żar. Wystarczyło dołożyć suchego drewna lub kilka kawałków papieru i ogień po chwili płonął na nowo.
Brykiet kiepsko wygląda, kiepsko się rozpala, ale jak już się rozpali to daje dużo ciepła i długo się pali. Jeśli miałbym decydować o jego zakupie, to byłbym na tak. Tylko cena mogłaby być nieco niższa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz