Jakiś czas temu postanowiliśmy nabyć najbardziej pożądane urządzenie multimedialne (podobno) wśród młodych ludzi.
Ponieważ sprzęt miał większość czasu przebywać w rękach małego, kilkuletniego człowieka, zakres ceny został mocno ograniczony.
Wybór padł na tablet w cenie 199 zł, który nazywa się Lark FreeMe w wersji 70.6.
Naczytałem się opinii, naoglądałem fotek tego tabletu aż w końcu go kupiłem.
Liczyłem na to, że trafię na model, który będzie działał bez zarzutów, bo takie też się zdarzają. Miałem nadzieję, że nie padnie po pierwszych kilku dniach, że bateria będzie trzymała dłużej niż pół godziny i że gniazda ładowania szlag nie trafi.
I co, i przez pierwsze tygodnie było dobrze. Tablet służył głównie do oglądania bajek na youtube.
Pomyślałem więc, że chyba trafiłem na niezły egzemplarz. Ale jak tylko pomyślałem, to się stało.
Pierwsza wada, to odklejający się ekran. Przypadkiem kiedyś odwróciłem tabletkę do dołu ekranem i zauważyłem, że ekran z jednej strony się odkleił. Odwróciłem go tak jak się powinno go używać, docisnąłem ekran i jakiś czas było ok. Jednak po kilu kolejnych dniach problem znów się pojawił. Na szczęście ekran odkleja się niewiele i tylko w jednym rogu, więc jakiejś tragedii nie ma ale niesmak pozostaje. Pewnie wystarczy podkleić go kropelką i po sprawie, ale że planuję oddać go do serwisu, na razie nic nie kombinuję.
Tablet Lark FreeMe 70.6 z odklejającym się ekranem |
Tablet Lark FreeMe 70.6 z odklejającym się ekranem |
Tablet Lark FreeMe 70.6 z odklejającym się ekranem |
Druga wada, która uaktywniła się po kilku miesiącach, to uszkodzone gniazdo ładowania tabletu. Pewnego razu trzeba było naładować tablet. Przez całą noc jednak nic a nic się nie naładował. Pomyślałem, że szlag go trafił. Nie popadając w panikę podłączyłem go jeszcze przez kabel USB do komputera. Po kilku minutach zaczął żyć. Od tej pory tylko w taki sposób można go naładować. Czyli awaria, która dopada większość użytkowników tych tabletów, nie ominęła także i mnie. Czekam, aż okres gwarancji będzie się zbliżał do końca i oddam go do naprawy, z uszkodzonym gniazdem ładowania. No chyba, że do tego czasu coś jeszcze się w nim skończy.
Trzecia wada, czyli krótkie trzymanie baterii u mnie nie wystąpiło. Pełny akumulator wystarcza na 1-2 godziny zabawy. Można wyciągnąć i więcej, jak się zmniejszy jasność podświetlenia ekranu. A ten czas jest wystarczający na to, co na tym tablecie robimy.
Wszystkich parametrów tabletu wymieniał nie będę, bo stron, na których się znajdują jest mnóstwo. Modemu 3G nie ma, bo to nie ten zakres cenowo/jakościowy. Ma za to WiFi, które w zupełności mi wystarcza. Jest cienki, lekki, dobrze się na nim pracuje. Do używania jako czytnik wiadomości, być może i książek, ale niezbyt długo, bo podświetlanie ekranu męczy wzrok, do oglądania filmów przez internet i nie tylko jest w sam raz. Dla dziecka też, bo jak coś się z nim stanie, to nie będzie nam żal, bo cena jest raczej śmieszna. Bardziej ciekawe parametry tego urządzenia to:
- Obsługa kart microSD do 32GB
- Wyjście audio: mini jack 3.5mm
- Odtwarzacz plików audio: MP3/WMA
- Odtwarzanie plików wideo: MP4/ASF/WMV/AVI/DIVX
- Przeglądarka zdjęć: BMP/JPG/GIF/PNG
- Czytnik książek elektronicznych: html, pdf, rtf
Gdyby nie ten ekran i gniazdo ładowania, można by powiedzieć że jest super. A tak to pozostają szramy na idealnym obrazie tego urządzenia. Ale i tak uważam, że warto kupić ten tablet. Wystarczy zaakceptować jego wady i liczyć się z tym że być może trzeba będzie oddać go do serwisu. A może trafimy na jeden z nielicznych egzemplarzy bez wad?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz